Widmo Brockenu to nie tylko zjawisko optyczne w górach, ale również tytuł najnowszej książki Remigiusza Mroza. Autor łączy w niej siły komisarza Forsta z charyzmą adwokat Joanny Chyłki oraz jej męża – Kordiana Oryńskiego.
Wiktor z racji obrażeń odniesionych na Zawracie osiedla się w Krakowie. Cieszy się rodzinnym życiem u boku prokurator Dominiki i jej dzieci. Nie uczestniczy w śledztwach, nie bierze udziału w ściganiu przestępców. Tymczasem nadciąga zima stulecia, która odkryje najmroczniejsze tajemnice skrywane na tatrzańskich szlakach. Co takiego wydarzyło się, że góry nie dają o sobie zapomnieć?
Autor zapoznaje nas też z Goralenvolk, czyli jątrzącą się od dawna raną na historii dumnego i honorowego narodu górali. Ktoś morduje ludzi, którzy kiedyś współpracowali z tą organizacją, i próbuje przy okazji wrobić Forsta. A może ktoś wrabia Forsta, a przy okazji morduje byłych kolaborantów.
Oprócz Forsta, Osicy, Chyłki, Zordona, Wardyś-Hasnen z dzieciakami, mamy Szrebską, Langera, Eliasza, satelitarnych prawników. Mamy Tatry w całej pięknej okazałości i grozie. Widać, że Mróz kocha góry. Mamy klasyczne mrozowe przewrotki fabularne, euforię, melancholię i co najważniejsze fenomenalną atmosferę.
W jednym miejscu Autor puszcza czytelnikowi oczko: okazuje się, że jest tylko jedno zjawisko synoptyczne, którego Chyłka nie znosi bardziej niż wiatru: mrozu.
Zdecydowanie polecam!