A gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać na Kurpiowszczyznę?
Małgorzata Starosta, zabiera nas do ukochanego skansenu kurpiowskiego w Nowogrodzie by odpocząć i poszukać inspiracji do napisania romansu historycznego.
Tym razem bez wiernej przyjaciółki, za to w towarzystwie męża. Oboje wyglądają oryginalnie. Ona w ozdobie w postaci kołnierza ortopedycznego, on z zabandażowaną ręką. Już w pociągu, spotykają znanego z innych powieści autorki, komisarza Bączyńskiego. Potem pojawia się przykra niespodzianka, w postaci zwłok na torach.
Plan błogiego odpoczynku zawodzi, gdy przypadkiem bohaterka staje się świadkiem podejrzanych zakopków, dyrektorka skansenu znika bez śladu, a przyjaciółka wysyła Małgosię na komisariat w celu zgłoszenia zaginięcia szemranego typa.
Czytając książkę, zachwycałam się kurpiowską scenerią powieści, barwnymi opisami kultury, zwyczajów Kurpików, ich strojów. Opisane na końcu smakowitości kurpiowskie takie jak: rejbak, fafernuchy, piwo kozicowe, skosztowałabym z wielką chęcią.
Dowiedziałam się też wielu ciekawych informacji o „złocie Północy” – bursztynie.
„Na tropie trupa” to sprawnie napisana powieść, z dialogami iskrzącymi od humoru, wyrazistymi bohaterami, nieco szalona, lekka i zabawna.
Świetna lektura na poprawę humoru. Polecam!