Andrea Mara debiutuje na polskim rynku wydawniczym doskonałym thillerem, którego akcja rozgrywa się na przedmieściach Dublina. Marissa Irvine przyjeżdża odebrać swojego synka, który miał spędzać popołudnie ze swoim kolegą z zerówki. Pod wskazanym adresie zastaje obcą kobiete, właśnie wtedy zaczyna się jej koszmar.
Wszystko wskazuje na to, że ktoś podszył się pod Jenny Kennedy, matkę Jacoba, którą Marrisa poznała parę tygodni wcześniej na przyjęciu. Niezwłocznie po otrzymaniu od Irvine’ów zgłoszenia zaginięcia ich jedynego dziecka, policja wszczyna śledztwo i nie potrzebuje dużo czasu, by wytypować główną podejrzaną. Zrozpaczeni rodzice zaginionego czterolatka robią wszystko, co w ich mocy, by wspomóc śledczych, a jedną z nielicznych osób, która realnie ich wspiera jest Jenny Kennedy, kobieta mająca wyrzuty sumienia w związku z tą koszmarną sytuacją.
Autorka powoli wprowadza nas w temat, odkrywając elementy układanki i myląc co chwilę tropy, pokazując przy tym depresję rodzica i jego próby radzenia sobie z sytuacją. Zagadka jest bardzo zawiła, atmosfera niepokoju
i napięcia towarzyszy czytelnikowi od pierwszej do ostatniej strony. Finał dosłownie wbija w fotel, nie da się go przewidzieć.