Sally Rooney zaprasza czytelnika do życia dwójki nastolatków, pochodzących z różnych środowisk. Opowiada o kluczowych momentach w ich życiu. Przemieszcza się w czasie o kilka tygodni czy miesięcy.

Życia Connella i Marianne przeplatały się od wczesnych lat szkolnych. Przyciągało ich do siebie, jednak w szkole nie odzywali się do siebie. Po szkole za to spędzali z sobą dużo czasu do pewnego momentu. Nigdy nie potrafili o siebie walczyć. Ich relacja trwała wiele lat. Była skomplikowana, nieokreślona i toksyczna. Kiedy jedno chciało przerwy, drugie przystawało na tę propozycję. Kiedy jedno chciało wrócić, drugie się zgadzało. Nieustannie się ranili, ale zawsze do siebie wracali. Tak jakby byli dla siebie, zawsze czekali na swoją kolej i nigdy nie chcieli być najważniejsi.

Wiele razy byłam zła na bohaterów, za to, że o siebie nie walczyli, tak łatwo ze sobą rozstawali i sabotowali swoje szczęście. Czytając książkę, odniosłam wrażenie, że bliscy zniszczyli Marianne. Od dziecka wpajano jej toksyczne wartości, przez co, nie potrafiła wybierać właściwego otoczenia w dorosłym życiu. Próbowała być sobą, ale nigdy nie walczyła o siebie i swoje dobro.

Historia Marianne i Connella jest bardzo smutna, romantyczna, wspierająca i rozdzierająca serce. Ma zakończenie prawdziwe i bardzo pasujące do ich historii. Być może będą jeszcze szczęśliwi.

To naprawdę opowieść o normalnych ludziach. Ludziach żyjących w swojej bańce, walczących z codziennością, mających całą masę problemów. Takich, którzy próbują odnaleźć swoją drogę w życiu, swoje miejsce i osoby, dzięki którym będą czuli się bezpiecznie.

Po zapoznania się z książką zapraszamy do Wypożyczalni dla Dorosłych i Młodzieży nr 41 przy Skoczylasa 9.